fbpx

Wiemy, że Mamy, zwłaszcza w dobie pandemii są przeciążone: mają na głowie domowe obowiązki, dzieci, związek, borykają się ze stresem związanym z pandemią. Są otoczone przez wiele stresogennych czynników, pandemia je jeszcze zintensyfikowała. 

Zmęczenie psychiczne po całym dniu pracy, lęk przed wirusem, lockdown, zdalne nauczanie, troska o starzejących się rodziców, których często nie można odwiedzić….

Sytuacja jest trudna i nie wiemy kiedy wróci do normy.

Nie jest tajemnicą, że Mamy wykonują większość domowych zadań, a w dobie lockdownu i nauczania zdalnego milcząco przyjęły na siebie także obowiązki domowych nauczycielek. 

Czy jest tu jeszcze miejsce na myślenie o własnej karierze?

Jest, jeśli nauczysz się mówić „nie”. Gdy jesteś zmęczona, przeciążona, najlepszą rzeczą jaką możesz zrobić jest zmniejszyć ilość bodźców. Możesz to zrobić podważając dotychczasowe status quo, zarówno w pracy jak i w domu.

Łatwo powiedzieć, trudno zrobić. Być może zastanawiasz się teraz jak zacząć. Ważne jest, abyś nauczyła się świadomie zarządzać swoją energią. Wymaga to zatrzymania i przemyślenia – czy to jest obszar w który chcę się angażować? Czy to jest sposób, w który najlepiej wykorzystuję swój potencjał? Czy muszę zrobić to ja czy mogę poprosić kogoś o pomoc? Naszym zadaniem jest identyfikowanie obszaru do zmian, a nawet małe zmiany zaczynają się od powiedzenia “nie”.

W życiu domowym oznacza to dbanie o granice – egzekwowanie rutynowego planu dnia (np. chodzenia spać przez dzieci o określonej godzinie) czy odmowę podawania ulubionych potraw na zawołanie, jeśli wiesz, że nie masz ani siły ani czasu, aby spełniać te zachcianki. 

Spójrz na pandemię jak na szansę dla siebie do zmiany dotychczasowego rozkładu sił w Twojej rodzinie. Być może to dobra okazja, abyś zaangażowała swojego męża, partnera czy starsze dziecko do większego udziału w życiu domowym. Oddaj mu 2h dziennie opieki nad dzieckiem albo podzielcie się sprzątaniem czy rozwieszaniem prania. Chociaż na początku może się wydawać, że rozczarowałaś swoją rodzinę mówiąc, że się nie wyrabiasz, to powiedzenie „nie” rzeczom, na które nie masz przestrzeni czasowej, stanie się łatwiejsze i zrobi ogromną różnicę w poziomie Twojego zadowolenia z życia. Przede wszystkim zmniejszy poziom stresu, którego doświadczasz każdego dnia.

Być może przejęłaś większość swoich zadań po prostu z wygody swoich domowników. Odpowiadanie na każdą prośbę słowami „Zajmę się tym” może wydawać się szlachetne, ale długoterminowo otwiera drzwi do wypalenia i skrywanej urazy czy cierpiętnictwa. Tego nie chcemy. Czas to zmienić. 

Śmiało więc, bez poczucia wstydu i winy proś pomoc i bądź konkretna w prezentowaniu swoich oczekiwań. W chwilach frustracji łatwo jest wypominać wszystko, co robisz każdego dnia, pokazując jak bardzo jesteś uciemiężona. Chociaż uwolnienie tego ciężaru daje chwilową ulgę, na dłuższą metę tylko zapraszasz do swojego życia więcej stresu. Któż lubi się mierzyć z takim tajfunem emocji?

Twoją misją jest przygotowanie się na rozmowę, której celem będzie odzyskanie trochę wolnego czasu. Niejedną rozmowę, ale dla lepszego efektu rozłóż je w czasie. Podaj konkretne obszary, w których potrzebujesz pomocy i wyjaśnij, jak ważne jest dla Ciebie wsparcie rodziny. Oddanie odpowiedzialności może być trudne samo w sobie, ale jeśli nie pozwolisz sobie pomóc, Twoja lista rzeczy do zrobienia (i złość) będą rosły.

W praktyce oznacza to, że trzeba usiąść do stołu z członkami rodziny i rozdzielić zadania – kto rozładowuje zmywarkę, kto pralkę, kto wychodzi z psem a kto sprząta po posiłkach ze stołu. Tak, proszenie o pomoc prawdopodobnie oznacza, że ktoś z bliskich poczuje się trochę nieswojo, bo przybędzie mu obowiązków. Musisz być na to przygotowana, trudno. Nie warto odgrywać roli Superwoman i chronić ich dobre samopoczucie. Twoja rodzina na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że wszyscy potrzebujemy trochę wytchnienia i chwili dla siebie.

To samo tyczy się sytuacji w pracy. Ćwicz nową filozofię proszenia o pomoc, gdy jej potrzebujesz. Możesz poprosić o lepsze narzędzia pracy albo negocjować godzinę, po której nie będziesz już odbierać służbowych telefonów. Piszę o tym, bo wiem, że niektórzy szefowie nie zamykają „na zdalnym” komputera i mają przekonanie, że inni robią to samo. Więc nieświadomie, a niektórzy celowo, dzwonią po godzinach z byle jaką błahostką, która im się przypomni.

Powodzenie sukcesu jest większe, jeśli (r)ewolucję w swoim życiu będziesz wprowadzać stopniowo. Nie od razu Kraków zbudowano. Lepiej wprowadzić jedną, mała zmianę, a potem kolejną niż wyłożyć się na próbie przestawienia całego swojego życia. Pamiętaj – mała łódka szybciej reaguje na zmianę kierunku niż Titanic.

Skup się więc na początku na jednym stresorze i podejmij działanie. Jeśli masz do rozwiązania problem z drukarką, wybierz to, a nie próbuj przy okazji prosić o podwyżkę. Jeśli dręczy Cię sprawa finansów – zaplanuj rozmowę z partnerem na ten temat. Jesteś mamą, więc multitasking i kilka rozgrzebanych zadań w ciągu dnia to Twoja codzienność – ale to też przysparza Ci stresu. Wybierz jedną rzecz: zajmij się nią, robiąc wszystko co w Twojej mocy aby ją rozwiązać. Rób to konsekwentnie, krok po kroku, a stopniowo góra problemów, jakimi jesteś zasypana, zacznie się zmniejszać.

To, co mnie pomogło w pandemii i uratowało od ześwirowania to rytuały. Wiem, że czas jest najbardziej deficytowym zasobem w dzisiejszych czasach, więc od razu zachęcam Cię, by odzyskany dzięki nowemu podziałowi obowiązków czas alokować na to konto. Polecam Ci pracę ze złotym trójkątem – ćwiczenia, zdrowe odżywianie, praca z oddechem. Choć są potężne, te trzy narzędzia są często pomijane w walce ze stresem. Nie jest to jakiś hokus-pokus tylko sprawdzone metody, a zapracowane mamy szczególnie powinny z nich korzystać: jak możesz opiekować się kimkolwiek, jeśli Twoje najbardziej podstawowe potrzeby nie są zaspokajane? Do tej trójcy dodałabym jeszcze odpowiednią ilość snu, ale ponieważ sama regularnie nawalam w tym temacie, to się nie wymądrzam. 

Wiem jednak z własnego doświadczenia, że kiedy jestem niewyspana łatwiej wytrącam się z równowagi. Można powiedzieć, że nie tylko dzieci są marudne, gdy są niewyspane. Regularny, wysokiej jakości sen działa jak rezerwuar energii, która potem uaktywnia się w kryzysowych momentach. Ale najpierw trzeba go mieć! Rutynowe ćwiczenia z kolei pozwalają organizmowi konsekwentnie uwalniać toksyny, zgromadzone się w wyniku stresu, a spacer, rower czy bieganie niosą z sobą dodatkowy bonus – czas samotności i możliwość bycia z samą sobą. Zdrowa dieta dostarcza wysokiej jakości składniki odżywcze, ale to już na pewno wiesz, więc nie będę się rozpisywać. 

To o czym warto wspomnieć, bo nie jest powszechną praktyką to ćwiczenia oddechowe. Pomagają zatrzymać się, zwolnić i zareagować być może o włos inaczej niż zwykle. Ja stosuję ćwiczenia oddechowe, których nauczyłam się na kursie Happiness w Art of Living, ale możesz też skorzystać z metody oddechowej pochodzącej od amerykańskich żołnierzy Navy Seals.

Ta metoda, zwana oddychaniem pudełkowym (box breathing), jest bardzo prostym ćwiczeniem, które można wykonywać w dowolnym miejscu. Chodzi w nim o głębokie oddychanie przez nos – przy wdechu najpierw nabierasz powietrza do brzucha, potem klatki piersiowej, a robiąc wydech odwrotnie. 

Pełna sekwencja cyklu wygląda tak:

  • Weź wdech przez ok. 4 sekundy
  • Wstrzymaj oddech przez następne 4 sekundy
  • Zrób wydech trwający również 4 sekundy
  • Ponownie wstrzymaj oddech na 4 sekundy

Powtórz cały cykl minimum 5 razy. Zacznij od ok. 1-3 minut nawet kilka razy dziennie. 

Dbanie o swoje podstawowe potrzeby może wydawać się zbyt prostą taktyką by mogła zadziałać, ale bez ich zaspokajania stajesz się znacznie bardziej podatna na zmęczenie, wypalenie i niezdrowy poziom stresu. Tak jak w samolocie – najpierw załóż maskę tlenową sobie, potem dziecku. Macierzyństwo jest wyzwaniem, zwłaszcza w pandemii i dbanie o siebie jest kluczem do przetrwania w tych trudnych czasach.